Probowalam wejsc na gore do mojego pokoju po cichutku.Na palcach.Niestety mama mnie zauwazyla.
-Nareszcie jestes!-krzyknela.Odwrocilam sie na piecie w jej strone.Patrzalam na nia a ona na mnie-Czy ty chcesz zebysmy z ojcem zawalu dostali?!-zapytala.Nie odpowiedzialam.-No pytam sie do cholery!Co ty sobie kurwa wyobrazasz?!-krzyczala na mnie.-Nie zachowuj sie jak dziecko!
-Kochanie nie krzycz na nia.-bronil mnie tata
-Mamo przepraszam.Chlopacy mnie zagadali.Zagapilam sie.-probowalam sie tlumaczyc.
-No prosze ... chlopcy.Moze oni chcieli cie wykorzystac!-histeryzowala mama
-Mama!Dajcie mi juz swiety spokuj!-krzyczalam, a ona walla mnie z piesci.
-Co ty robisz!Przeciez to twoje dziecko.-bronil mnie tata
-Mam to w dupie!-odezwala sie mama
-Mam cie dosc dziwko!Jestes pojebana szmata.Suka bez serca.Nie nawidze cie!!!-krzyknelam i pobieglam do mojego pokoju.W drodze wpadlam na Patricka.On mnie tylko przytulil.
-Widzialem wszystko.Nie placz!-mowil i gladzil moje wlosy.-Nie wiem co sie z nia stalo.-powiedzial.Wtulilam sie w niego.Czasami mam go dosyc, ale teraz go potrzebuje.Jako brata.Dawno mnie tak nie przytulal ani nie pocieszal.Tak.Starszy brat.Ale to co teraz mi robi to nie oznacza, ze przestane go wkurzac.Po prostu ja kocham to robic!!!Buehehehehe!!!Stalismy tak chwile, ale gdy uslyszelismy kroki, ktore kierowaly sie w nasza strone szybko ucieklismy do swoich pokoi.Podeszlam do lustra.Mialam czerwony polik.Jak ona mogla?Przeciez nigdy na mnie nie krzyczala ani co gorsza nie bila.Do oczu znow zaczely naplywac mi lzy.Zaczelam plakac i to znowu przez ta suke.Nienawidze jej.Od teraz jej nie nawidze.Podeszlam do mojego lozka.Zdjelam bluzke i spodnie, a nastepnie polozylam sie spac.
Rano obudzilam sie po 12.Musze sie wyszykowac na impreze wiec zajmie mi to z 2/3 godz.Umylam sie i przebralam w luzne ciuchy po domu.Wlosy natomiast spielam w chlujnego koka.Zastanawialam sie co by tu porobic.Niestety nie znalazlam odpowiedzi na te pytanie, wiec zeszlam na dol do kuchnii gdzie byli moi bracia.Siedzieli przy stole z kubkami kakao w rece i przyjemnie o czyms dyskutowali.Jak zauwazyli, ze wchodze do kuchnii nagle ucichli.Podejrzane, a zarazem bardzo dziwnee.Patrzyli na mnie spode lba.
-O co wam chodzi?-zapytalam z mina ''WTF?'.
-Tak tylko na ciebie patzrymy.Chyba po to mamy oczy.-powiedzial Erick.
-Ty malolacie juz sie nie odzywaj.-powiedzialam i nalalam sobie soku pomaranczowego do szklanki, a sok spowrotem wlozylam do lodowki.
-Siostra, a co dzisiaj robisz?-zapytal mnie Patrick
-O 19 wychodze z domu.Ide z Nathanem do klubu.-powiedzialam biorac lyka napoju.
-Tylko z nim?-zapytal
-Nie tylko z nim.
-Przeciez ty masz kare.-powiedzial
-Ale uciekne?Ona sie nie skapnie.A tacie powiem, bo tata jest lepszy od tej szmaty.-powiedzialam.
-A kto to Nathan?-zapytal Erick
-Moj stary przyjaciel.-powiedzialam
-Uuu ..chlopak!-krzyknal
-Nie kretynku.-powiedzialam i wallam go z tylu glowy.Poszlam do pokoju taty powiedziec mu o wszystkim.
-Tata.Moge cie o cos poprosic?-zapytalam wchodzac do jego pokoju.
-Tak corciu.-powiedzial i na chwile oderwal sie od ekranu laptopa i spojrzal na mnie.
-Bo jest taka mala wazna sprawa.-zaczelam i usiadlam na fotelu przed jego biurkiem, za ktorym siedzial.-Nathan zaprosil mnie do klubu i obiecalam, ze pojde.Tylko bys musial mnie kryc przed mama, a ja bym wyszla przez okno.Z gory dziekuje.-powiedzialam na jednym tchu.
-Jeszcze raz.-powiedzial zdezorientowany-Ty chcesz wyjsc na impreze ze znajomymi.Ale matka ci nie kaze i ja mam cie kryc tak?-zapytal a ja potwierdzilam kiwajac glowa.
-Dobrze zgadzam sie.-powiedzial.
-Dziekuje tatusiu.-powiedzialam i przytulilam.-To ja ide sie szykowac bo juz 16:30 a o 19:00 maja po mnie przyjsc.-powiedzialam i skierowalam sie do drzwi.Gdy mialam je otworzyc tata mnie zatrzymal.
-A o ktorej wrocisz?-zapytal
-Nie wiem.-powiedzialam
-Albo mi mowisz i idziesz, albo nie mowisz i nie idziesz.-powiedzial-Nie wiem jak dlugo musze cie kryc.
-Tak przed 6 rano.-oznajmilam, a on pokiwal glowa.Wyszlam z jego pokoju i skierowalam sie do mojego.Po drodze pomyslalam w co sie ubiore i jak umaluje.Weszlam do lazienki i wzielam dlugi prysznic.Wyszlam z niego tak o 18.Musialam sie szybko zbierac.Ubralam sie w to i leciutko pomalowalam, poniewaz nie lubie miec tapety na twarzy.Powieki zrobilam pod kolor bluzki i pomalowalam jeszcze rzesy.Usta zrobilam tylko blyszczykiem.Wlosy zostawilam rozpuszczone, lekko pofalowane.Byla, akorat 19 i ktos zapukal do drzwi.
-Jakos sie wyrobilam-pomyslalam i zeszlam na dol, gdzie Nathan wital sie z moim tata.Gdy na mnie spojrzal musial zbierac szczeka z podlogi.
-To .. to ty?-zapytali rownoczesnie (czyt. Nathan i tata).
-Nie.Duch swiety.Widze, ze sie poznaliscie.-powiedzialam z usmiechem.-Mozemy juz isc?-zapytalam
-Tak.Jasne chodz.-powiedzial i wzial mnie za reke.Przy wejsciu powiedzialam jeszcze do taty.
-Tylko kryj dobrze.-powiedzialam.Dobrze ze mama jest w swoim pokoju i leczy kaca..Razem z Nathanem podeszlismy do reszty.Przywitalam sie z nimi i poznalam dziewczyny chlopakow.Ruszylismy w strone klubu.Caly czas sie smialismy i wyglupialismy.Tom chyba juz byl pijany bo nie mogl schowac paczke gum (do rzucia oczywiscie.Wiedzialam ze mieliscie skojarzenie.Wy zboczuchy xD :) )do spodnii.
-No wloz mi to!!!-krzyknal do Kelsey.
-Haha ... wloz mi to!!!Haha ... mam skojarzenie.-powiedzial Max
-Ty jestes jak to wielkie skojarzenie.Gdy twoi rodzice cie widza, przypominaja sobie jak cie robili.-skomentowalam i wszyscy zaczeli sie smiac.
-Oj Maxiu od teraz mamy nowego mistrza cietej riposty-powiedzial Nathan dawajac mi calusa w policzek.
-Tak.Zdecydowanie.-powiedzial Siva.
-Nie mili jestescie.-zalil sie Max
-Oj przestan.-pocieszal go Jay.Wlasnie bylismy pod klubem.Weszlismy do niego.Bylo goraco.Duszno.Ale cos czulam, ze ta impreza namiesza mi w zyciu.Poprzewraca w glowie ...
Wiem, ze kochacie takie zakonczenia.
Cos dlugo mnie nie bylo co nie?
Bardzo was prosze o komentarze.
Next bedzie za tydzien najwczesniej :)
jeju... :< ta jej mama jest strasznie dziwna. ja wiem, że teraz dosyć często można spotkać takie przypadki, ale mi się jakoś nadal nie mieści w głowie, że matka własnej córce taką krzywdę wyrządziła. to jest dla mnie nie do pomyślenia. ;/ jedyne pocieszenie to takie, że tata stoi za nią murem, ale szczerze mówiąc mógł jakoś inaczej zainterweniować kiedy mama ją biła. na przykład mógł ją odepchnąć, a nie tylko powiedzieć. jak widać to na nic się nie zdało... :< mam nadzieję, że ona jakoś się zmieni i przestanie ją tak podle traktować. tak bardzo mi szkoda Sydney :< kolejnym pocieszeniem jest to, że ma chłopaków... :) którzy zabrali ją na imprezę! :D PARTY HARD with THE WANTED! ołłł yeah! :D już nie mogę się doczekać co to będzie, w końcu ostatnie zdanie przyprawia o wiele zaskakujących scenariuszy ^^ rozdział jest świetny :**** i ja liczę, że Ty nie będziesz nas długo męczyć, tylko szybko dodasz kolejny rozdział. :3 bo jak nit to będzie źle. :P więc radzę Ci pisz szybciutko następny.♥
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko - Dreamer.♥ :)