Jest goraco.Siedze sobie sama pod wieczor na plazy.Patrze na wode.Na te fale.I mysle nad sensem zycia.Nagle czuje jak cieply wiatr powiewa moja skore.Czuje sie jak nigdy do tad.Czuje sie wyjatkowa.Czuje jak ktos kladzie swoja dlon na moim ramieniu.Podnosze glowe w tym kierunku i widze jakiegos chlopaka.Blondynek.Siada obok mnie.I slodko sie usmiecha.Odwzajemniam to samo.Chlopak odwraca glowe w kierunku fal.Slonce idealnie podkresla jaki jest przytojny.Jakie z niego ciacho.Patrze sie caly czas na niego.Podziwiam jego goraca klate.Postanowilam zrobic to samo co on.Patrze na zachod slonca.Sliczny widok.
-Nie rozumiem dlaczego wtedy ucieklas.-powiedzial
-Slucham?-zapytalam
-Oj bejbe nie pamietasz mnie?-powiedzial i zlowieszczo sie zasmial.To byl ten koles co wtedy w klubie chcial mnie zgwaldzic.Nagle wyciagnal z kieszeni swoich szortow pistolet i szybkim ruchem strzelil mi w serce ...
-Aaaaaaaaaaa!-krzyknelam budzac sie.Szybko przenioslam sie do pozycji siedzacej.Ciezko oddychalam.Nie moglam zlapac powietrza.Nie wiem co ten sen mogl znaczyc.Normalnie lalo sie ze mnie.Bylam strasznie spocona.Nagle drzwi od mojego pokoju otworzyly sie z hukiem a w nich stanela jakas postac.Nie widzialam dokladnie poniewaz bylo ciemno.Serce momentalnie mi przyspieszylo.Ta postac miala noz w reku.Zaczela sie do mnie zblizac.Wolalam pomocy.Nie moglam wyjsc z lozka.Nie wiem dlaczego.Wolalam coraz glosniej, az szyby powylatywaly z okien.Ta postac usmiechnela sie.Widzialam tylko jej usta.Nagle podniosla ta reke, gdzie trzymala noz i ... rzucila we mnie.Prosto w serce ...
-Aaaaaaaaaaa!-krzyknelam budzac sie.Szybko przenioslam sie do pozycji
siedzacej.Ciezko oddychalam.Nie moglam zlapac powietrza.Nie wiem co ten
sen mogl znaczyc.Normalnie lalo sie ze mnie.Bylam strasznie
spocona.Nagle drzwi od mojego pokoju otworzyly sie z hukiem a w nich
stanal Patrick z bejsbolem w reku.Szybko zapalil swiatlo i podbiegl do mnie.
-Sydney co sie stalo?Uslyszalem krzyk wiec szybko przybieglem.-powiedzial lekko zdenerwowany.Nagle w drzwiach zauwazylam Ericka.
-Co sie stalo?-zapytal Ercik
-Nic.Nie nic.Po prostu zly sen.Koszmar.-powiedzialam powoli gleboko oddychajac.Lekko sie do nich usmiechnelam.-Ktora godzina?-zapytala.
-3:00 .Chcesz cos do picia?-zapytal Patrcik.
-Nie.Sama zejde.-powiedzialam i odkrylam sie.Wstalam i wyszlam z pokoju sprawnie omijajac mlodszego brata, kierujac sie do kuchnii.Zapalilam swiatlo i podeszlam do lodowki.Wyjelam z niej sok wieloowocowy (moj ulubiony) i nalalam sobie go do szklanki.Usiadlam przy stole i zaczelam pic i rozmyslac nad sensem tego snu.Dziwny.Bardzo.Nawet to jest za malo powiedziane.Uslyszalam jak jakies kroki.Schodzace po schodach.Do kuchnii wszedl Ercik i usiadl na przeciwko mnie.Przygladal mi sie uwaznie.Wszystko jest dziwne.Ten dzien najdziwniejszy jaki kiedykolwiek mi sie przydazyl.
-Co sie patrzysz?-zapytalam sie
-Wygladzasz jak potwor, od kad przefarbowalas wlosy na ogniste.-skomentowal moj wyglad.Wkurzylam sie i odpowiedzialam mu.
-Ty wygladzasz nie lepiej.Gdy dzieci cie zobacza juz chce im sie plakac, ale nie ze strachu tylko z zalu do ciebie.-powiedzialam i poszlam do swojego pokoju.Nie moglam zasnac poniewaz ciagle mialam koszmary podobne do ostatniego. Ale kolo 7 zasnelam.
Obudzilam sie o 09:15.Mialam 30 minut do wyszykowania sie!Wystrzelilam z lozka jakbym miala petarde w dupie i wzielam szybki i krotki prysznic.Wskoczylam w te ubrania:
Wlosy zrobilam na malego, chlujnego koka.09:30.WoW wyrobilam sie w 15 minut.Mam jeszcze 15 zeby zjesc szybciutko sniadanie.Wzielam walizke na dol i zrobilam sobie kanapke z nutella.Szybko zjadlam, wypilam kakao i akorat zadzwonil ktos do drzwi.
''W sama pore''-pomyslalam i poszlam otworzyc drzwi.W nich stal usmiechniety Nathy.
-Gotowa?-zapytal
-Tak.Tylko musze sie jeszcze z rodzicami pozegnac-powiedzialam.
-Ok to ja juz zaniose twoja walizke do samochodu.-powiedzial i wyszedl wraz z moja walizke.Poszlam do salonu pozeganc sie z rodzicami i tamtymi malpami.Nastepnie wyszlam z domu i skierowalam sie w strone Nathana, ktory pakowal moja walizke do bagaznika.
-Pomoc ci?-zapytalam sie widzac co on z nia robil.
-Nie.Sam sobie poradze.-powiedzial i probowal wcisnac ja do samochodu.Ja stalam z boku i smialam sie z nieg.W koncu spojrzalam na zegarek i jezeli nie chcielismy sie spoznic musialam mu pomoc.Odepchnelam go na bok wzielam walizke i jednym ruchem wlozylam do srodka.Zamknelam bagaznik i powiedzialam:
-Takie trudne?-i wsiadlam do samochodu.Nathan zrobil to co ja i odjechalismy na lotnisko ...
Taki krotki chyba c'nie?
Next nie wiem kiedy moze na poczatku marca ale nie wiem!
Bardzo bym chciala zebyscie pozostawili po sobie jakis znak.Moze to byc tylko kropka, bo bardzo chce wiedziec kto czyta tego bloga :)
To zatem ... do nexta ->
Żeczywiście trochę krutki ale fajny pisz takie bo nie chce mi sie czytać takich długich a i mam pytanie dlaczego ona chodzi na kruciutki rekaw jeśli jest luty .. jest zimno a nie .. ej .. ♥
OdpowiedzUsuń